Pakujemy się i ruszamy o 5.10. do
Maria La Gorda. Dłuuuga podróż przed nami. O 8.00 zatrzymujemy się na
śniadanie. Zdążyliśmy zjeść sandwiche i nagle zajeżdża jeden autobus turystów
podążających z Varadero do Trindad, za nim następny i jeszcze jeden i kolejny.
Jedyne miejsce z jedzeniem na trasie.
Jedziemy dalej. Mijamy Hawanęę.
Na stacji benzynowej jest sklep. Coś w rodzaju pewexu. Mają tu Nesquicka,
Chivasa, płyty dvd, chusteczki kleenex, pasty do zębów. Wooow. To naprawdę
bogata wersja sklepu. Jedna płyta dvd kosztuje to 0,80 EUR podczas gdy w Polsce
kilkanaście groszy.
Na obiad zatrzymujemy się w
miejscowości Pinar del Rio. Po godzinie ruszamy dalej. Jesteśmy już ponad 8
godzin w podróży.
Suszenie zboża na drodze |
Ostanie kilometry dłużą się
najbardziej. Doga jest coraz gorsza. Przejeżdżamy przez wioski. Zwierzęta pasą
się przy drodze. Nie można jechać szybko.
Podobno zostało już tylko 30 km.
To chyba najdłuższe 30 km jakie przejechałam. Wszyscy byli już zmęczeni.
Widziałam, że nie są zadowoleni. Po 50 zakrętach mówię, że jeszcze 8 i pewnie
już dojedziemy. Mija kolejne 8 i nic. Nadal jedziemy i kolejne zakręty.
Piękna plaża, bungalow, bary przy
plaży i obowiązkowo centrum nurkowe.
Robimy check in, wchodzimy do
pokoi. Jest i telewizor.
Długa droga się opłaciła. Wszyscy
stwierdzili to jednogłośnie.
Następnego dnia śniadanko 7.30
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz