środa, 2 grudnia 2015

Dzień 11 Hawana



Rano ruszamy do Hawany. Z Vinales podróż samochodem trwa ok 2 godzin. Do samej Hawany prowadzi tutejsza autostrada. Nie sposób tu jednak zasnąć, bo asfalt nie jest już w najlepszym stanie.
Z resztą w Europie na autostradzie na pewno nie znajdziemy powozów konnych i pasących się bawołów (torres) na poboczu.
Wjeżdżamy do Hawany. Po 10 dniowym pobycie „na wsi” ciężko nam się zaaklimatyzować w dużym, pełnym zgiełku i spalin mieście. Obowiązkowo zatrzymujemy się na Placu Rewolucji. Wejście na punkt widokowy kosztuje 1 CUC/osoby.








Podążamy dalej przez nową Hawaną. Naszym celem są casas zarezerwowane w starej Hawanie. Dojeżdżamy. Ponownie okazuje się, że nasze noclegi są oddalone od siebie o 50m, 150m i więcej. Oglądam wszystkie pokoje zanim zakwaterujemy całą grupę. Ostatnie dwa pokoje okazują się nie do przyjęcia. Wszędzie wchodzi się po wąskich stromych schodach, ale tu pokoje są na 4 piętrze w jakimś bloku przypominającym slamsy.
Rezygnujemy z tych ostatnich. Szukamy dalej. Znowu okazuje się, że Hawana jest w również przepełniona. To prawda. Znajdujemy pokoje ok 500m od reszty grupy. Mamy jednak samochody, a pokoje są tu czyste a gospodyni przemiła. Ludzie na Kubie są przemili i bardzo gościnni. Wszyscy ściskają nas na pożegnanie w każdym miejscu, którym śpimy.
Noclegi w Hawanie są droższe o 5 CUC w standardowych casas. Widzieliśmy też trochę lepsze, ale cena za pokój zaczyna się od 50 CUC bez śniadania. Śniadanie na całej Kubie kosztują 5 CUC od osoby. W Hawanie w naszym casa zapłaciliśmy 6 CUC, choć śniadanie było po pierwsze gorsze. Standardowo podaje się tu sok (w Hawanie z kartonu, w innych miejscach świeży) np. z ananasa, mango i gr….
Jajecznica lub omlet, owoce (papaja, ananas, banan, g….) bułeczki, słone masło i bardzo mocną kawę zaparzaną w dzbankach tureckich. Czasami podają ser i wędlinę. W Hawanie nie było ani tego ani tego.
Proszę gospodynię, żeby na jutrzejsze śniadanie przygotowała ananas i zamiast papai- awokado.
Awokado jest tu bardziej dojrzałe niż u nas, żółte w środku i dwa razy większe od tych w Polsce.
Wieczorem czas na drinka J Gdzie wypić drinka w Hawanie jak nie w słynnym barze Hemingway’a- FLORISTA.





 O godzinie 19.00 bar jest już przepełniony, ale mamy szczęście, bo po paru minutach zwalnia się jeden stolik. Jest nas 13 osób. Po chwili zwalnia się stoliczek obok. Zamawiamy daiquiri. Na razie to klasyczne. Jeden drink kosztuje tutaj 6 CUC. To dwa razy tyle niż w pozostałych miejscach, ale jak być u Hemingway’a i nie wypić z nim daiquiri??? 
No cóż jak już wypiliśmy jedno, to nie wypada odmówić spróbowania pozostałych :P
Druga kolejka to daiquiri sangria i trzecia wersja- mango. Które najlepsze? Wszystkie trzeba spróbować. Smak to kwestia gustu. Dla mnie wszystkie były pyszne!
Na koniec dnia mały spacerek po starej Hawanie.






 Na wystawach już świąteczne ozdoby, lampki, choinki i my maszerujący ulicami w japonkach. Robert w japonkach marki "dupe" zakupionych w la tienda w Playa Larga 
Niektórzy idą spać, a kilka osób udaje się na tańcory- Saaaalsssssaaaaa
Życie nocne zaczyna się tu ok. 23.00 nam ciężko dotrwać do tej godziny ze względu na zmianę czasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz