środa, 2 grudnia 2015

Dzień 13 Hawana, Australia



Ciężko wstać, oj ciężko, ale wiecie już dlaczego w moim przypadku, chodź niektórym z całkiem innego powodu, który nazywa się mixem cuba libre z mojito. sam mix pewnie nie stanowił problemu. Oba drinki robione są na bazie rumu.
Śniadanie zamówiliśmy na 8.00. Dziś ma być dodatkowo porcja awokado. Schodzimy punktualnie na dół. Stół przykryty jest drugim obrusem. Pewnie śniadanko czeka pod nim, pomyślałam. Nic z tego. Pod obrusem jednak znajdujemy jedynie sztućce i filiżanki. Pani ma czas. Po 10 minutach gospodyni podaje owoce. Potem kawę. Długa przerwa. Talerzyk awokado i bułeczki. Czekamy. O 8.45 jesteśmy już lekko poddenerwowani. O 9.00 ma przyjechać po nas kierowca. Zdążyliśmy zjeść bułki z awokado, bo myśleliśmy, że nic już nie będzie. Artur poszedł pakować walizki. Jest 8.50 wstajemy od stołu i wtedy gospodyni pyta, czemu nie chcemy jajecznicy J
No cóż, nie zdążyliśmy.
Jedziemy ponownie do muzeum rumu, żeby kupić cygara Cohiba pakowane potrójnie. Niestety okazuje się, że zostały wyprzedane. Dlatego gdy tu będziecie i będą takie zestawy, to kupcie. Nigdzie więcej ich nie widziałam.




Jest piękna pogoda. To będzie gorący dzień…
Romilio znajduje miejsce, gdzie możemy kupić stare mapy. Przy okazji robimy sobie kilka focie. Jeszcze tylko do banku wymienić EUR na CUC (kurs w hotelu 1.02) i szybka wizyta w pobliskiej galerii. Jeśli sądzicie, że ma ona coś wspólnego z naszą galerią, to się mylicie. To taka galeria z końca lat 80-tych.
Ruszamy o miejscowości Australia, która leży 25km przed Playa Larga jadąc od Hawany.
Jak dobrze wrócić „na wieś”. Ach, delektujemy się tą ciszą, świeżym powietrzem i widokami zielonych pól i bujnej roślinności.
Dziś śpimy u przyjaciół Romilio. Zjeżdżamy z głównej drogi i po ok. 100m jesteśmy na miejscu. Jest tu recepcja w jednym domku i ok. 12 domków do wynajęcia oraz restauracja, na zapleczu której znajdują się jeszcze 3 klimatyzowane pokoje. Nasze domki nie posiadają klimatyzacji, za to mają niesamowity klimat. Każdy domek jest na dwie osoby. Są tu dwa duże łóżka, duża szafa, telewizor, jadalnia i oczywiście łazienka.
Dostajemy klucze. Do naszego domku. Przed drzwiami wita nasz jaszczurka przyklejona do ściany nad oknem i żabka przyklejona do bujanego drewnianego fotela stojącego przed wejściem na niewielkim ogrodzonym tarasie. Gdy się pojawiamy oba gady uciekają w swoją stronę. Niestety jaszczurka chowa się w niewielkiej szparce między deskami. Gdy wchodzimy do środka okazuje się, że w ścianach są niewielkie prześwity, a jaszczurka uciekła do środka domku.



Chyba domyślacie się, jak spałam w nocy?  spaliśmy na jednym łóżku, mimo, że były dwa wygodne.
50m od naszych domków znajduje się kompleks turystyczny: sklepy z pamiątkami, artkułami spożywczymi, kilka barów oferujących regionalne drinki i restauracja. Cały ten teren otacza mały ogród zoologiczny. Piękne miejsce, dlatego właśnie tu zatrzymują się wszystkie autobusy z turystami jadącymi do Trinidad.
My robimy małe zakupy i przegryzamy szybko sandwiche, żeby dotrwać do kolacji, na którą dostaliśmy zaproszenie od Romilio i naszych kierowców: Danielle i Juana. To ich rodzinne miasteczko.
Wieczorem czeka nas wielka uczta. Pieczona świnia na ognisku w zalewie z Mojito.
O 18.00 jedziemy na miejsce, Okazuje się, że jest to dom Juana. Ma tu taj spory ogród, a pod wielkim drzewem piecze się świnia. Na około przygotowane już siedzenia.
Witamy się z całą rodziną. Wszyscy tu są bardzo gościnni i mili. Do świni gospodarze przygotowali specjalną kubańską odmianę ziemniaków. Prawie do wszystkiego dodaje się tu limonki. Pysznie!!!
Były też pieczone banany i wielka blacha z pokrojoną kapustą, ogórkami  i awokado.
Gdy świnia już jest gotowa, mięso kroi się od tylnej nogi na blasze i każdy kawałek mięsa smaruje się wielkim pędzlem zalewą z mojito. W życiu nie jadłam takiego pysznego mięsa z ogniska. Ten smak pozostanie w mojej głowie na zawsze, podobnie jak cały wieczór, który spędzamy wszyscy razem: Romilio, Daniele, Juan i jego rodzina i my. Jest rum i cygara, jest salsa w tle i nawet przelotny deszcz nam nie przeszkadza. To jedna z takich chwil, które pamięta się do końca życia. Wzruszyłam się…
Całym wieczorem! I podziękowaniem od grupy, jakie otrzymaliśmy wraz z przepięknym, ręcznie malowanym obrazem.
Dziękuję wszystkim z ten piękny wyjazd, w który każdy z osobna wniósł niepowtarzalną atmosferę mimo czasami trudniejszych sytuacji. Wspaniale jest podróżować z Wami.
Dziękuję Romilio. Jesteś najlepszym przewodnikiem po Kubie. Nie ma dla Ciebie rzeczy niemożliwych J I love it!!!!! Bez Ciebie ten wyjazd wyglądałby zupełnie inaczej. Zobaczyliśmy tyle ciekawych rzeczy. Muchos gracias amigo!!!
Dziękuję naszym kierowcom, Danielle i Juanowi. Bezpiecznie przejechaliśmy z Wami ponad 1600km. Zawsze było punktualnie. Gracias, esta me gusto mucho!
Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy!!!
… i jeszcze jedno: żeby był pokój na świecie!! J

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz